No to się doczekaliśmy. Rafał jako pracujący zaopatrzył nas w sprzęt.
Buty na gwiazdkę, narty na urodziny i kije od mamy. Tym sposobem
mogliśmy spróbować biegać. Żadnego przygotowania, żadnych umiejętności,
nawet żadnych ubrań na narty do tego (z resztą do tej pory nie mamy). Na
szczęście pojechał z nami Michał, który cokolwiek wiedział o nartach.
No ale jak to mawia Rafał: każdy kiedyś nie umiał.
Nie było łatwo ale czuliśmy frajdę. W końcu mieliśmy jak się zmęczyć w zimę ;)
Biegówki na zimę były dla nas idealne. Nie trzeba pieniędzy ma jakieś
wyciągi i wyjazdy na stoki, wystarczyło dojość z nartami na ramieniu do
Hubertusa a tam już szło ciorać po polach. Blisko na Świerklaniec,
blisko na Chechło, gdziekolwiek. Kawałek ścieżki w lesie i można śmigać.
Polecamy wszystkim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz