No ale w końcu się udało… postanowiliśmy na urodziny Rafała pojechać znowu do Karłowa, czy będzie śnieg, czy nie, jedziemy i koniec…
Z niepokojem patrzymy z za okna samochodu jak z każdym km od Piekar ubywa śniegu… Nadzieją jest fakt, że jedziemy w góry, no i głos gospodyni w słuchawce mówiący do nas: “jest tyle śniegu, że do kwietnia będzie leżał!!”
Gospodyni z Magicznego Domku ma rację, jedziemy drogą stu zakrętów śniegowym tunelem. Mimo że niecałe 100 km stąd nie ma w ogóle śniegu my mamy widoki jak z poprzedniego sezonu…
No i znowu zaliczamy wszystkie szlaki, troszkę wolniej niż rok temu bo już nie ta kondycja ale jakoś się udaje.
Poniżej przebyte trasy i kilka zdjęć.
Aha i proszę się nie śmiać z osiągniętych zabójczych prędkości - nie każdy biega jak Kowalczyk… :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz